2016/05/08

SWEETS, OMELET

Dzisiaj szybki przepis na super pożywnego omleta czekoladowo- bananowego i kilka słów na temat mojej motywacji, załamań i eksperymentu nabiałowego. Generalnie ten tydzień bez nabiału minął szybko. Zastąpiłam mleko napojem sojowym, a z resztą raczej nie miałam problemów. Do czasu. Dosłownie wczoraj się zapomniałam. Wieczorem wylądowałam u babci, bo mieliśmy jechać na rowery i sięgnęłam po czekoladę "na później". Mleczna truskawkowa, ulubiona- przekleństwo. Przecież tyle czytałam, że w mlecznej i białej czekoladzie możemy znaleźć zawartość mleka i tak dalej. Zjadłam dwa paski i pomyślałam, że w sumie nic się nie stało i tak codziennie latam na siłownię, a dzisiaj jeszcze ten rower. Dopiero wieczorem mnie olśniło i przypomniałam sobie o nabiale. Wyrzuciłam resztę czekolady i cukierków ( które też zgarnęłam do kieszeni) do kosza, poryczałam się na środku ulicy i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wiem, że niektórym, a może nawet wielu z was może wydać się to ogromną przesadą, ale dla mnie te dwa tygodnie bez nabiału i ogólne ograniczenie słodyczy było strasznie ważne. Taki sprawdzian własnej silnej woli. Od kilku dni zaczęłam też częściej rzucać się na cukierki, nawet za bardzo o tym nie myślałam, dopóki ktoś mi zwrócił uwagę. Myślę, że było to spowodowane odstawieniem nabiału, bo zawiera też cukry, które codziennie dostarczałam w takiej formie, a od tygodnia organizm nie zobaczył ani grama mleka, jogurtu czy sera. Eksperyment sobie odpuszczam, tak czy siak kompletnie nie zauważyłam różnicy ( oprócz większej chęci na coś słodkiego). Może to za mało czasu, może nie. Trudno. Za bardzo się boję, że przez jakieś doświadczenia na swoim ciele zepsuje sobie miesiące pracy, codziennym podjadaniem. Jem słodycze, nie powiem. Ale wiem, gdzie mam umiar. Przeważnie nie jest to podjadanie, raczej jeśli chcę zjeść cukierka to robię to od razu po obiedzie. Wszystko jest dla ludzi :) Tak jak wszyscy mam czasem chwilę załamania, ale trzeba umieć się po chwili podnieść, zapomnieć o porażce i walczyć jeszcze bardziej. Jestem tylko człowiekiem, ty też jesteś tylko człowiekiem, musisz po prostu gdzieś w środku znaleźć taką siłę, która pomoże ci to wszystko pokonać :)  Dostaje też dużo mejli na temat motywacji, co takiego robię i co mam w głowie, że te miesiące ćwiczeń i zdrowszego jedzenia są za mną. Co do jedzenia jest to kwestia bycia lepszą i zdrowszą wersją siebie. Poprzez zdrowe nawyki można osiągnąć dużo więcej niż fajna sylwetka ( choć to jest chyba w tym wypadku najważniejsze na początku). Co do ćwiczeń na prawdę nie mam pojęcia. Dużo dało u mnie wsparcie mamy, chłopaka i niektórych koleżanek, kolegów. Najbardziej, dlatego że tego nie negowali. Mama sama zaczęła chodzić na siłownię, a kiedy zobaczyła, ze ja też się wkręciłam zaczęła inaczej patrzeć na produkty  albo pytać mnie czy taki obiad będzie okej. To często jest przyczyną, dzięki której jesteśmy sceptycznie nastawieni do diet. Śniadanie i kolacje może jeszcze damy radę ogarnąć sami, ale czasami jest tak  że co do obiadu mamy gówno do powiedzenia, bo nie wszyscy lubią zjeść zdrowo. Ja mam ten plus, że u mnie zachodzą w jedzeniu kompromisy :) Najlepiej, gdy otaczasz się w kręgu ludzi, którzy podzielają twoją pasję, bo normalnie w świecie- wtedy ci się chcę. Najgorzej, gdy jesteś w tym sam/a. Wszyscy są negatywnie nastawieni i nikt nie zamierza kiwnąć palcem, żeby choć trochę ci pomóc. Właśnie wtedy nam się odechciewa. I albo ktoś jest w cholerę zawzięty i osiągnie to co chce sam, albo jak pewnie większość odpuści, bo nie będzie miał nikogo, kto by go wspierał. Na szczęście ja mam. Może wlaśnie dlatego nieźle mi idzie :)  Na koniec obiecałam przepis na omlet bananowo- czekoladowy. Ma około 400 kcal, ale jestem pewna, że więcej niż połowę na raz nie zjecie :)




Składniki:
  • 2 łyżki mąki żytniej
  • 1 banan
  • Łyżeczka cynamonu
  • Łyżka kakao
  • 5 łyżek napoju sojowego lub mleka
  • 1 żółtko
  • 3 białka
  • 2 łyżki płatków owsianych
  • olej kokosowy

Przygotowanie:

Wszystko zblendować i wrzucić na patelnię, gdzie mamy już rozgrzaną łyżeczkę oleju kokosowego. Smażyć kilka minut na jednej i drugiej stronie :)







Cały omlet zawiera około 400 kcal :) polecam zjeść połowę, np. Na śniadanie i posmarować na wierzchu masłem orzechowym, jogurtem naturalnym, czy tak jak ja- brzoskwiniowym dżemem :) Ogólnie cale wykonanie zajmie wam może 10 min. Ja kończę filiżankę gorącej czekolady i zabieram się za matematykę, bo nie chcę mówić, ale został niecały miesiąc nauki! :)

7 komentarzy:

  1. Fajny przepis :) Może kiedyś wypróbuję :)

    http://marthas-journal.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, na pewno wypróbuję przepis, bo uwielbiam takie smaki. Ogólnie blog mi się podoba, obserwuję, żeby zostać na dłużej :)) wpisy czyta się miło i przyjemnie :)
    Pozdrawiam,
    Angelika z http://poprostuandzia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. jutro wiem juz co zjem na sniadanie! :)
    a jak nie masz pomyslu na lunch to zapraszam na przepis na banalna ale mega zdrowa i prosta salatke!
    http://myworldinspo.blogspot.com/2016/05/jedzenie-ktore-leczy-cere.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku jak ja Ci zazdroszczę figury
    A omlecik wygląda bardzo apetycznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepis mi się przyda na jutrzejsze śniadanie. Mnie to podjadanie słodyczy gubi :( wytrzymuję kilka dni bez i organizm domaga się cukru

    OdpowiedzUsuń
  6. Sama chętnie robię sobie takie omlety z nutella :P

    http://fashionsmachines.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie szukałam przepisu na omlet! Dziękuję!
    http://written-by-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń